Blog

The depth of the ocean- cz. II

Dziś kolejna porcja zabaw związanych z tematem oceanów. Będą gry i zabawy, które nie wymagają wielu przygotowań- jedynie kilku rekwizytów, które większość z Was ma w domu lub może szybciutko przygotować. Pamiętajcie, że temat oceanów jest niezwykle ważny- trzeba go zrealizować i już. Trzeba pokazać piękno i różnorodność, zainteresować dzieci tym środowiskiem, wzbudzić poczucie odpowiedzialności za nie jako części przyrody. A zrobić to w tak przyjemny sposób- przez zabawę- to już prawie obowiązek!

OCEAN CHARADES/ KALAMBURY

CZEGO POTRZEBUJĘ: kartoników przedstawiających zwierzęta oceanu

Zabawa jest prosta i można ją przeprowadzić już w dwuosobowych grupach. Z dziećmi w wieku przedszkolnym zwykle bawię się w kalambury ruchowe. Jedna osoba pokazuje- reszta zgaduje. Ważne, żeby mieć małe karteczki z obrazkami przedstawiającymi zwierzęta- w ten sposób inni uczestnicy nie podejrzą tajemniczego obiektu i będą mogli bez przeszkód oddać się zabawie. Kalambury są dobrą propozycją na tzw. warm up (rozgrzewkę) lub powtórzenie słownictwa, a dostarczają samych pozytywnych rezultatów jak rozwój kreatywności, myślenia, pamięci (w tym pamięci ruchowej), umiejętności naśladownictwa i odczytywania intencji innych osób. Jedynym ograniczeniem jest tylko Wasza wyobraźnia. Celowo napisałam “Wasza”, pominęłam wyobraźnię dzieci, bo jak wiemy- ta jest niezmierzona 😉 Dziecko pokaże ośmiornicę lub kraba w sposób, w jaki ono je widzi, może to zrobić na sto różnych sposobów i tylko zdziwi się, że nie potrafimy odgadnąć takiej prościzny. Ale to my mamy utarte schematy- zarówno ruchowe, jak i schematy w myśleniu. Ta zabawa pozwoli na rozwój także nam- dorosłym. Ćwiczmy się więc w odgadywaniu coraz to nowych wyrazów przy każdym możliwym temacie, bo warto!

FLYING FISH

CZEGO POTRZEBUJĘ: gniotka kształtem przypominającego rybę lub maskotki/ przytulanki- ryby

Zabawa ta ma szerokie zastosowanie. Jako pierwsze na myśl przyszło mi wykorzystanie jej jako zabawy ruchowej w celu utrwalenia nazw czynności związanych z ruchem (haha, wiele czynności jest związanych z ruchem). W każdym razie: potrzebujemy flying fish, która rzeczywiście będzie latać. Uczestników gry możemy ustawić zarówno w kole, jak i w luźnej rozsypance, nic nie stoi też na przeszkodzie, żeby sobie usiąść (mam wśród swoich wychowanków dzieci, które JUŻ są na tyle zmęczone życiem, że każde ustawienie w kole powoduje u nich głębokie westchnienie, niczym u Syzyfa…). Gdy mamy już pożądane przez nas ustawienie do gry wkracza nasza flying fish. Będziemy rzucać ją do poszczególnych dzieci (kolejność dowolna!), a zadaniem dzieci będzie złapanie jej i wykonanie komendy wydanej przez prowadzącego. U mnie komendy związane z ruchem to najczęściej: walk, run, climb, fly, swim, turn around, jump, skip. Można też wykonywać zadania nie związane z ruchem (to na siedząco): make a funny face, count to 10, touch your elbow, sing, scream… Gdy dziecko wykona daną czynność prosimy wszystkich, aby tą czynność powtórzyli, a rybka wraca do prowadzącego, który następnie rzuca ją do kolejnego uczestnika.

Inną propozycją do wykorzystania we Flying fish jest szybka powtórka słownictwa np. będziemy powtarzać kolory. Ryba wędruje do poszczególnych dzieci, a ich zadaniem jest wymienienie kolejnych kolorów- każdy po jednym, kolory nie mogą się powtarzać! Tak możemy też powtórzyć słownictwo związane z tematem oceanów (ale moim zdaniem jest to opcja dla starszych dzieci, powiedzmy 6-latków, a nie maluszków). Można też zdjąć z prowadzącego obowiązek wybierania dzieci i powierzyć go każdemu uczestnikowi- gdy wykona swoje zadanie rzuca rybę do dziecka, które sobie wybierze.

Zaletą tej gry jest to, że dzieci nigdy nie wiedzą do kogo trafi rybka – pozostają w ten sposób w maksymalnym skupieniu i nie mamy większych problemów z tzw. rozrabiakami 😉 Poza tym dając możliwość decydowania o tym, kto będzie następny, dajemy dziecku poczucie, że to od niego zależy dalszy przebieg zabawy, że też jest ważnym i równoprawnym członkiem grupy. Nauczyciel w pierwszej części zabawy jest przewodnikiem objaśniającym zasady, by w kolejnym momencie stać się partnerem na tych samych zasadach co dzieci. Czyż nie wydaje się to fair? Czyż nie wydaje się to właściwe? 🙂

Słów kilka na temat wykonania gniotka. Ja swojego zrobiłam wykorzystując balon wypełniony mąką ziemniaczaną. Żeby udało nam się go sprawnie wypełnić musimy pamiętać o jednej istotnej kwestii- potrzebna nam będzie jeszcze butelka, do której wsypujemy mąkę (ja użyłam butelki, jaką akurat miałam pod ręką- szklaną o pojemności 0,33l). Balon najpierw trzeba napompować, a następnie nałożyć na wypełnioną do 3/4 objętości mąką butelkę- teraz można już powoli przesypywać proszek. Płetwy i ogon mojej ryby to kawałek ścierki kuchennej (w założeniu miał być filc, ale nie zdążyłam kupić, a wszelkie moje materiały zostały w przedszkolu, w którym obecnie nie bywam tak więc korzystam z tego, co mam). Bardzo dobrze trzyma się na Wikol, który jest moim ulubionym narzędziem pracy 😀

FISH BOWL

CZEGO POTRZEBUJĘ: sporego słoika ozdobionego farbami lub papierowymi/ plastelinowymi elementami we wzory związane z tematyką wodną, nakrętek po butelkach

W tej zabawie, jak w poprzedniej, także jest duża dowolność. Potrzebujemy do niej wspomnianego już wcześniej słoika i kilku nakrętek- ozdobionych wg aktualnych potrzeb i możliwości. Ja na swoich napisałam cyfry, namalowałam markerem różne kształty i przykleiłam kolorowe kółeczka. Jeżeli ktoś ma pod ręką większe nakrętki np po mleku może pokusić się o przyklejenie do nich obrazków przedstawiających wodne zwierzęta. Czy już wiecie o co chodzi w zabawie? Czy już Wam coś kiełkuje? Tak, dokładnie! Do naszego słoika wkładamy rękę (uwaga! Sprawdzamy najpierw w domu czy nasza dorosła ręka się zmieści! Jeżeli się zmieści to wszystko jest w porządku) i wyławiamy z niego jedną z nakrętek. W zależności od tego co aktualnie ćwiczymy dziecko nazywa kolor, kształt, inny element lub cyfrę (hm, nazywa cyfrę…) (warto przy tym pokazać określoną ilość palców). Ja zwykle przy powtarzaniu liczb aktywizuję ruchowo dzieci i zlecam np. jump five times. I już- materiał, na którym nam zależało powtórzony, odpowiednia morska oprawa była, a nic nie stoi na przeszkodzie, żeby nakrętki nazwać rybkami. Oczywiście idealnie by było mieć “prawdziwe” ryby np. wykonane z modeliny, różnokolorowe, takie, na których łatwo byłoby coś narysować… Ale jak to z nauczycielami bywa- uruchamiamy swoją wyobraźnię i wykorzystujemy to, co mamy 😉 Wpadł mi do głowy jeszcze jeden pomysł- bardzo łatwo narysować coś markerem na klockach typu Lego Duplo. Trzeba mieć tylko odpowiednio duży słoik, aby wszystkie “rybki” się pomieściły.

MEMORY

CZEGO POTRZEBUJĘ: kartoników ze zwierzętami morskimi (pary)

Zasad tej gry nikomu nie trzeba tłumaczyć- próbujemy odgadnąć, gdzie kryją się pary, a szukamy wśród ułożonych obrazkiem do dołu kartoników. Zabawa ćwicząca pamięć, ale też usprawniająca percepcję wzrokową i oczywiście- jakżeby inaczej- utrwalająca słownictwo. Trzeba tylko pamiętać o posługiwaniu się językiem angielskim na każdym etapie zabawy. Zaletą tej gry jest to, że dostępna jest dla osób z każdego przedziału wiekowego, a sprawia przyjemność i może dostarczyć satysfakcji również nam, dorosłym.

Wersja dla najmłodszych lub niepewnych siebie: odszukiwanie par wśród dostępnych obrazków umieszczonych na podłodze lub stoliku. Obrazkami do góry tak, aby było łatwiej, ćwicząc jednocześnie spostrzeganie wzrokowe. A właściwie to dlaczego nie położyć kartoników na ławce czy trawie? Lato za pasem, robi się bardzo ciepło i coraz więcej czasu spędzamy na zewnątrz- warto więc też w przerwie między szaleństwem na drabinkach a zabawą w berka usiąść w cieniu drzewa i zająć umysł trochę inną aktywnością.

THE JELLYFISH

CZEGO POTRZEBUJĘ: nagrania utworu

Szczerze? Ta piosenka jest trochę dziwna, ale dzieci ją lubią… Jest też dobrą propozycją na ruchowe połamańce 🙂 Tak więc jeżeli ktoś ma ochotę i jeszcze nie zna- niech skorzysta:

 

SOUNDS OF THE OCEAN

CZEGO POTRZEBUJĘ: nagrania odgłosów oceanu

Gdy już wszyscy będą zmęczeni zabawami wymagającymi zarówno główkowania, jak i aktywności fizycznej proponuję położyć się na dywanie (czy podłodze- nie wiem jakie obostrzenia będą u Was aktualnie panować), przygasić światła, zamknąć oczy, zapomnieć o wszystkim i oddać się słuchaniu.

Uwaga. Ma działanie terapeutyczne. Uspakaja. Leczy. Uwrażliwia. Rozwija wyobraźnię. Uzależnia.

 

Pamiętajmy o oceanach. Pamiętajmy, że trzeba chronić życie w nich istniejące. Uczmy tego już najmłodsze dzieci, bo to my mamy wpływ na ich dalsze życie, wybory i światopogląd. Pamiętajmy:

„Oceany wymagają naszego szacunku i troski, ale, aby móc się o coś troszczyć, trzeba to najpierw poznać.” – Sylvia Earle.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.